STOWARZYSZENIE ELEKTRYKÓW POLSKICH

ODDZIAŁ BIAŁOSTOCKI

www.sep.bialystok.pl

ODDZIAŁ ODZNACZONY
ZŁOTĄ ODZNAKĄ
HONOROWĄ
SEP

Biuletyn 43

Marek Powichrowski

Mysi los. Rozważania wielkopostne.

Jest taka scena w filmie „Edi”, którego bohaterami są dwaj ludzie zbierający złom. Otóż we wspomnianej scenie do Ediego zwraca się z pytaniem jego towarzysz doli i niedoli, a pytanie to przetłumaczone na polski język literacki brzmiałoby mniej więcej tak: „Szanowny Edwardzie – kobieta lekkich obyczajów – dlaczego mieszkańcy okolicznych domów wyrzucają na śmietnik świetnie wyglądające lodówki?”. Pytanie to zapadło mi głęboko w pamięć, bo też rzeczywiście było to ono bardzo zasadne.  Po co właściwie kupować nową lodówkę lub nowy telewizor skoro te obecne sprawują się bardzo dobrze?

Ziarno wątpliwości zostało zasiane. I leżało sobie  ono i czekało, aż przyjdzie stosowny moment, aby wyjść z podziemia. I oto po wielu latach od obejrzenia tego filmu w jakimś niszowym radio – zupełnie przypadkiem? – usłyszałem historię o Alfredzie P. Sloan. Nie wiecie kto to był Sloan? To bardzo ważna osoba w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie z pierwszego akapitu. Był on w latach 20-tych XX wieku prezesem firmy General Motors. Jego firma była konkurencją do fabryki Forda. Obie firmy stawiały na budowę tanich i niezawodnych samochodów. Niezawodność była tu kluczowa. Zapewnie Sloan musiał  – jako prezes firmy GM – zastanawiać się nad tym, co się stanie, gdy już wszyscy kupią niezawodne samochody. I tu zaczyna się legenda, jak to kiedyś wsiadając do taksówki wpadł na iście szatański pomysł – zacznijmy więc produkować psujące się samochody! Zacznijmy produkować je tak, że co jakiś czas trzeba będzie w nich wymieniać podzespoły. Zacznijmy przekonywać – a właściwie produkować! – klientów, że ciągle i ciągle potrzebują nowego modelu samochodu, że tamten jest już „stary”, że jest po prostu niemodny, nie jest trendy, nie jest cool. Tak zrodziła się idea postarzania produktów, którą – jak to z szatańskimi pomysłami bywa – Sloan ubrał
w naukowo brzmiący termin „dynamiczna dezaktualizacja”. Tak oto zaczęła się seryjna  produkcja człowieka dla gumy do żucia,  a nie gumy do żucia dla człowieka. W krótkim czasie okazało się, że GM zaczyna dominować nad Fordem. Jak to było możliwe? Pewnie dlatego, że z punktu widzenia konsumenta było nie do rozróżnienia dlaczego jego samochód się zepsuł – czy dlatego, że było to zaplanowane przez producenta, czy też dlatego, że w projekcie lub produkcji niezawodnego w planach samochodu pojawił się jakiś błąd.
Ale myliłby się ten kto by myślał, że wojna postu z karnawałem pomiędzy dążącymi do doskonałości swoich produktów inżynierami, a głowiącymi się jak je sprzedać wszystkimi możliwymi sposobami handlowcami zaczęła się tylko w przemyśle motoryzacyjnym. Tomasz A. Edison produkował żarówki od końca lat osiemdziesiątych XIX wieku. Żarówki te początkowo świeciły około 1000 godzin, ale inżynierowie osiągali sukcesy w swoich dążeniach do coraz doskonalszych produktów i po jakimś czasie potrafiły one świecić nawet do 2500 godzin. Ale tu się kończy piękna bajka, ponieważ w tych samych latach dwudziestych XX wieku najwięksi producenci żarówek powołali do życia kartel Phoebus, którego celem była kontrola rynku oraz… zapewnienie, że żadne żarówki nie będą świecić dłużej niż 1000 godzin. No bo zróbmy prosty rachunek. 2500 podzielone przez 1000 daje 2,5 razy większą sprzedaż. Mając w pamięci to, że do produkcji szybciej się psujących żarówek wykorzystywano tańsze materiały dawało to w prostym rachunku – przychód minus koszty – wyraźny wzrost zysku. Ale tu pojawia się ciekawostka inżynierska. Wyprodukowanie psującego się krótko po upływie gwarancji produktu jest dla inżynierów  wyzwaniem większym niż zbudowanie długowiecznego produktu o bardzo dobrych parametrach.

W taki oto sposób zainspirowani filmem „Edi” znaleźliśmy się w latach dwudziestych ubiegłego wieku w pułapce seryjnej masowej produkcji i przerażającej wizji, że tej nadprodukcji nie uda się sprzedać. Nie tylko wizji, ale konkretnej implementacji tej wizji w postaci Wielkiego Kryzysu. Wielki Kryzys wytworzył bowiem ekonomiczne stany lękowe, które były zagrożeniem dla podstaw amerykańskiego mitu. Te stany lękowe mogłyby prowadzić do szerzenia się idei dalekich od wolności gospodarczej (i w ogólności wolności jako takiej) a będących narzuconą siła planową gospodarką państwową. Taką praktykę miały przecież zarówno komunizm i faszyzm. No oczywiście zważywszy na ciągoty wpływowych elit ku temu pierwszemu. Została więc zawarta nigdzie nie spisana umowa społeczna: my produkujemy gorzej, wy za to płacicie częściej, ale macie pracę aby przeżyć. No i obowiązkowo musicie cały czas pragnąć nowych lodówek nawet jeżeli te, które macie w tej chwili pracują całkiem dobrze. Taka cicha umowa między przechodniem a psem: „ja cię nie kopnę, ty mnie nie ugryziesz”. Całości szczęścia posiadania najlepszych z możliwych produktów dopełniała robiona z użyciem najnowszych osiągnięć psychologii reklama pełniąca rolę tabletki szczęścia. I tylko w niej nie mogło być żadnej fuszerki.

Jednak taka umowa między przechodniem i psem to było za mało, aby społeczeństwo uwolniło się od samobójczych myśli związanych z Wielkim Kryzysem. Potrzebny był mit na miarę mitu dzielnych i prawych zdobywców Dzikiego Zachodu. Stworzony został więc mit raju na Ziemi czyli państwo dobrostanu,  w  którym  niczego  i  nikomu  nie  brakuje. Powstała idea welfare state, gdzie państwo ma czuwać – niczym nocny stróż – nad bezpieczeństwem życia obywateli. Tak było w teorii. Natomiast w praktyce zamiast wielopokoleniowej rodziny dającej sobie wzajemne poczucie bezpieczeństwa wprowadzone zostały nastawione na zysk firmy ubezpieczeniowe. Jak się jednak kończy mit takiego dobrostanu mogłem łatwo ocenić oglądając w ubiegłym roku amerykański film „Sierpień w hrabstwie Osage’. Z rodziny niegdyś dbającej wielopokoleniowo o swoje bezpieczeństwo zostały tam tylko zgliszcza. Prochy od lęków popijane alkoholem, igła w żyłę oraz seks, gdzie i z kim popadnie. Dla chwilowego wypełnienia przerażającej pustki. Jeśli to nie pomagało to zostawał tylko skok z łódki w głębiny jeziora z mocnym postanowieniem drogi w jedna stronę. Do dna. Zastanawiałem się skąd ten sierpień w nazwie filmu. Odpowiedzią może być wspomnienie sierpnia jako czasu żniwa, feerii zapachów ziół, zapachu skoszonego zboża, ciepłego słonecznego dnia, gwaru na polach, zapachu świeżo upieczonego chleba ze świeżym masłem, zdroworozsądkowego dbania o plony jako najlepszej gwarancji na przeżycie wspólnotowe ciężkich czasów, jakie mogą nadejść kiedyś. W filmie te sierpniowe pola pozostają beznadziejnie puste. Produkty miały się szybko starzeć, ludzie mieli być piękni i sprawni wiecznie. Odwrócony porządek rzeczy przemienia się w powolną agonię.

Czy nie można było tego wcześniej sprawdzić na myszach w laboratorium? Eksperyment sytego i bezpiecznego społeczeństwa przeprowadzono dopiero w latach 70-tych XX wieku. Autorem tego eksperymentu był etolog John B. Calhoun. Stworzył on w laboratorium mysi utopijny Wszechświat, gdzie jadła i picia nie brakuje nikomu, każdy ma swoje gniazdko i niczym nie powinien sobie zaprzątać głowy poza reprodukcją, regularną konsumpcją oraz poczuciem wolności od wszelkich zagrożeń. Mysi raj na ziemi w czystej laboratoryjnej postaci. Jak przebiegał eksperyment? Na początku wszystko szło dobrze, a populacja wzrastała (do 315 dnia eksperymentu). Potem nastąpiła stagnacja (trwająca do 559 dnia eksperymentu). Następnie odwróciły się role społeczne. Samce traciły instynkt obrony własnego gniazda. Samice stały się agresywne, kierując agresję w stronę potomstwa, które było atakowane i zmuszane do opuszczania gniazda. Zaczęły występować zachowania podobne do homoseksualnych. Następnie zauważone zostały mechanizmy naturalnej antykoncepcji: samice zjadają płody. Było coraz więcej całkowicie niepłodnych samic. W połowie fazy stagnacji wszystkie młode  były porzucone przez swoje matki. Pozostawały zostawione same sobie bez jakichkolwiek wykształconych zachowań emocjonalnych lub społecznych. Stale zajętych było tylko 20% gniazd. I wtedy rozpoczęła się faza wymierania i trwała aż do 1588 dnia eksperymentu. Skończył się wzrost populacji. Samice rzadko zachodziły w ciążę, nieliczne młode nie przeżywały. Ostatnie zapłodnienie miało miejsce w 920 dniu eksperymentu. W populacji pojawiły się męskie odpowiedniki samic („piękni”), których  jedynym  celem  jest  jedzenie,  picie,  spanie  i  czyszczenie futerka oraz nieangażowanie się w konflikty. Populacja straciła całkowicie zdolności reprodukcji. Pozostałe przy życiu myszy były ładne i zadbane. Miały zdrowe ciało i ładnie wyglądające oczy. Jednak nie potrafiły sobie radzić z jakimkolwiek nietypowym bodźcem. Wyglądały bardzo dobrze, ale były przy tym bezdennie głupie. W 1588 dniu eksperymentu populacja wyginęła.

Nieciekawa wizja. Jednak jako antidotum na smutne wnioski z eksperymentu Calhouna są przemyślenia Ewagriusza z Pontu. Żył on w bardzo odległych czasach, bo w IV wieku. Był  jednym z Ojców Pustyni, czyli żył w zaprzeczeniu mysiego utopijnego Uniwersum. W jego uniwersum ciągle brakowało wody, pożywienia oraz bezpiecznego schronienia przed drapieżnikami. Z jego obserwacji, przemyśleń i własnych doświadczeń spędzonych w odosobnieniu i niedostatkach powstało dzieło „Osiem złych myśli”. Jest zdumiewające jak bardzo to koresponduje z eksperymentem Calhouna. Bo pierwsza z tych złych myśli jest niczym jak pragnieniem nieograniczonego obżarstwa. Ostatnia zaś, ósma, jest pychą jako najwyższym stadium głupoty. Ewagriusz wieki temu przeprowadził eksperyment Calhouna na sobie i swoim życiowym doświadczeniu. Refleksje nad tym do-świadczeniem zaowocowały wspomnianym wyżej dziełem. Ewagriusz był taką myszką doświadczalną, która na koniec eksperymentu nie zgłupiała do reszty, ale została mędrcem. Był on i jest nadal obecny – w sposób nie do końca oczywisty jako autor – w świadomości społeczeństw kręgu kultury śródziemnomorskiej w postaci tego, co chrześcijaństwo skondensowało w siedmiu grzechach głównych. Można być ateistą a jednocześnie rozumieć fundamentalne ich znaczenie w samoobronie cywilizacji przed rozpadem.

Eksperyment Calhouna, „Osiem złych myśli” Ewargiusza z Pontu oraz …”Powrót z gwiazd” Lema. Czy coś je łączy? Są to odrębne światy, ale w każdym z nich pojawia się ta sama przestroga. Ewagriusz ostrzegał wieki temu. Lem napisał „Powrót z gwiazd” w roku 1961 (więc dekadę przed eksperymentem Calhouna), w jego książce jest jednak jakaś implementacja takiego mysiego raju, pozbawionego wszelakich zagrożeń, ale gdzie wszyscy są zmuszani do przyjmowania pigułek szczęścia (które stanowią tylko zasłonę dla percepcji przed wstrząsającą rzeczywistością). Calhoun poszedł jednak najdalej w swojej przestrodze, ponieważ stworzył eksperyment naukowy, który potem był potwierdzany z takimi samymi efektami. Można go powtórzyć dziś lub jutro i wynik będzie dokładnie taki sam. Więcej nic już się nie da zrobić, aby przemówić do pustych głów. Włączanie syren alarmowych może już nikogo nie obudzić z sytego snu. Trzeba się wyrwać z eksperymentu Calhouna. Trzeba uciec z tej mysiej pułapki.  Trzeba włączyć wsteczny ciąg w rakiecie wracającej z gwiazd.

NUMER 43 – KWIECIEŃ 2015

  • Od naczelnego …
  • Z życia Oddziału SEP
  • Patron SEP w 2015 roku – Alfons Hoffman
  • Inwestycje – Elżbieta Kępska, Paweł Mytnik – Budowa napowietrznych  linii elektroenergetycznych NN w Polsce północno-wschodniej – Część II,  Nowa infrastruktura sieciowa związana z „mostem energetycznym Polska-Litwa”
  • Artykuł młodego inżyniera – Jacek Polecki – Elastyczny system paletyzacji  z wykorzystaniem robota przemysłowego i sterownika PLC,
  • Konkurs Oddziału Białostockiego SEP na najlepszą pracę dyplomową na Wydziale Elektrycznym Politechniki Białostockiej w roku akademickim 2013/2014
  • Edukacja – Jolanta Gertruda Matwiejczuk – Uczeń szkoły zawodowej wyzwaniem dla  współczesnej edukacji
  • Edukacja – Jestem łowcą talentów technicznych – rozmowa z kol. Jolantą Gertrudą Matwiejczuk
  • Historia elektryki – Paweł Mytnik – Kariera „tranzystorków”
  • Relacja – Krzysztof Woliński – Spotkanie tematyczne Koła SEP przy PGE Dystrybucja S.A. Oddział Białystok
  • Relacja z seminarium szkoleniowego – Linie energetyczne systemu PAS
  • Relacja ze Spotkania Opłatkowego 2014
  • Relacja z Balu Elektryka 2015
  • Felieton
  • Z żałobnej karty

SEP Oddział Białostocki

Zakresem działalności SEP obejmuje elektrotechnikę, energetykę, elektroenergetykę, elektronikę, radiotechnikę, optoelektronikę, bionikę, techniki informacyjne, informatykę, telekomunikację, automatykę, robotykę i inne dziedziny pokrewne. (Statut SEP § 2.1)

Kontakt

ul. Marii Skłodowskiej-Curie 2 15-950 Białystok Telefon: (85) 742-85-24 Email:biuro@sep.bialystok.pl Biuro czynne: poniedziałek-piątek w godz. 8:00 – 16:00
SEP Białystok 2020 © Wszelkie prawa zastrzeżone